Jednak to właśnie w poplątanym gąszczu uliczek mediny poznasz prawdziwe życie lokalsów. To tutaj warto też zrobić zakupy jeśli myślisz o przywiezieniu pamiątek. Ceny powinny być niższe niż w Marrakeszu. Dla nas odwiedzenie mediny było konieczne, ponieważ nasz hotel był zlokalizowany w samym jej centrum.
Oprócz wcześniejszego zgłębienia historii i kultury, dobrze jest poznać miejsca warte zobaczenia oraz restauracje już przez kogoś sprawdzone i rekomendowane. Co należy zobaczyć w Marrakeszu? Jaka jest marokańska kuchnia i gdzie smacznie zjeść? Mnie Maroko zachwyciło tak bardzo, że już planujemy tu wrócić! Ludzie są bardzo przyjaźni, a architektura i krajobraz dla nas egzotyczne. Kuchnia jest łagodna (wiele osób sądzi, że musi być bardzo ostra) i można tu znaleźć wybór dań zarówno mięsnych, jak i wegetariańskich. Jeśli to Twój pierwszy wyjazd do Maroko, tu przeczytasz co trzeba wiedzieć przed przyjazdem. Co zobaczyć w Marrakeszu? Plac Jama El F’na Największy plac w Marrakeszu, wpisany na listę UNESCO. To nie tylko geograficzne centrum starego miasta, ale i serce marokańskiej kultury. Tętni życiem od rana do nocy wypełniony grajkami, zaklinaczami węży, sprzedawcami wszelkiej maści towarów i oczywiście straganami z jedzeniem. Choć to zdecydowanie punkt obowiązkowy, warto zachować nieco dystansu: to bardzo komercyjne miejsce i większość pokazywanych sztuczek zostało przygotowanych specjalnie pod turystów. Najlepiej zarezerwować miejsce na dachu w jednej z pobliskich kawiarni i stamtąd podziwiać rozgrywający się spektakl (poniżej kilka moich propozycji). Pałac Bahia Zbudowany pod koniec XIX wieku jako najpiękniejszy, największy i najbardziej luksusowy pałac na świecie swoich czasów. W końcu nazwa zobowiązuje – „bahia” znaczy: wspaniały! Wiele osób myśli, że to pałac sułtana, tymczasem właścicielem był wezyr Si Moussa Ba Ahmed (czyli taki nasz premier), który mieszkał tam ze swoim haremem. Jego architektura to esencja stylu marokańskiego i islamskiego. Na szczególną uwagę zasługują geometryczne mozaiki zdobiące ściany, podłogi, fontanny – to tzw. zellige: małe płytki terrakoty pokryte szkliwem. Do wykonania tych dekoracji w pałacu, ściągnięto rzemieślników z miasta Fez, specjalizujących się w tej technice. Ponadto rzeźbione sztukaterie, bogato malowane sufity, stiuki, witraże, marmur, drewno cedrowe, ogród z drzewkami cytrynowymi… Szkoda tylko, że nie zachowały się żadne meble i przedmioty codziennego użytku. Nam, Europejczykom, ciężko jest wyobrazić sobie jak mogły wyglądać te wnętrza, gdy były zamieszkane. Wstęp kosztuje 70 DH za osobę. Pałac El Badiî Pałac, z którego zostały niestety głównie ruiny. Z powodu braku czasu sami się tam nie wybraliśmy, natomiast z pewnością chętnie zobaczymy go przy kolejnej wizycie w Maroku. Pałac powstał w XVI wieku i jego świetność trwała zaledwie kilkadziesiąt lat. Był to pałac sułtański: nieporównywalnie i bajecznie bogaty. Przy projekcie pracowali najlepsi architekci, a do jego zdobienia sprowadzono najznamienitszych rzemieślników z Europy i Indii. Koszty pracy dla sułtana się nie liczyły: miało być dużo złota. Cóż, skoro pracę fizyczną wykonywali niewolnicy… Wraz z nastaniem kolejnego władcy, ten postanowił zmienić swoją siedzibę do miasta Meknes, a kosztowności i zdobienia przenieść do nowego pałacu. Wstęp kosztuje 70 DH za osobę. Muzeum Yves Saint Laurent i ogród Le Jardin Majorelle Niewielkie muzeum poświęcone projektantowi mody, stworzone przy jego marokańskiej posiadłości. Na miejscu poza zmienną wystawą czasową, można podziwiać projekty inspirowane jego podróżami po Afryce. Zaraz przy muzeum znajduje się ogród Majorelle, którego Yves był właścicielem. To właśnie tam spędzał całe miesiące w swojej pracowni, tworząc nowe projekty. Sam ogród powstał w 1922 roku na życzenie ówczesnego właściciela ziemi – malarza Jacques’a Majorelle’a, który za cel postawił sobie stworzenie egzotycznej oazy. To on również odpowiedzialny jest za charakterystyczny dobór kolorów. Niebieski w Maroku był popularny, ale głównie na niewielkich fragmentach dekoracyjnych, Jacques nie tylko postanowił pomalować w tym kolorze całe ściany domu i kilka innych elementów architektonicznych, ale również nadał temu odcieniowi nazwę od własnego nazwiska. Odkąd ogród został udostępniony publicznie, to jedno z najchętniej uczęszczanych i fotografowanych miejsc. Naprawdę, zrobienie zdjęcia bez człowieka w kadrze graniczy z cudem i ten tłumek ludzi mnie osobiście nieco przeszkadzał. Warto też przyjść od pierwszych godzin otwarcia – zarówno do samego muzeum czy do ogrodów, bo im później, tym kolejka po bilet coraz dłuższa. Poniżej moja recenzja tamtejszej restauracji. Wstęp do muzeum: 100 DH za osobę. Wstęp do ogrodów: 70 DH za osobę. Meczet Koutoubia Meczet Księgarzy, wybudowany w XII wieku – największy w Marrakeszu. Podobno to jeden z najlepszych przykładów sztuki marokańskiej z tego okresu. Niestety nie dane nam tego sprawdzić, bo wstęp do środka jest zarezerwowany jedynie dla wyznawców wiary. Meczet jest położony blisko placu Jama El F’na, więc będąc tak blisko żal nie podjąć wysiłku i choć spróbować sobie wyobrazić jak mógł wyglądać Marakesz w średniowieczu. Le Jardin Secret Niewielki ogród w centrum mediny, który jeśli nie jest się dość czujnym, łatwo przeoczyć. Udostępniony do zwiedzania w 2011 roku po długim czasie odbudowywania, jest wspaniałym miejscem na odpoczynek. Tak właściwie to dwa połączone ze sobą ogrody. w zupełnie różnym stylu. Ciekawostką jest system hydrauliczny, który oparty jest na technologii wynalezionej wieki temu i który w przypadku tego miejsca działa do dziś. Poniżej można znaleźć też recenzję tamtejszej restauracji. To jedno z moich ulubionych miejsc w Marrakeszu! Spędziliśmy tu trochę czasu ze względu na spokój, przyjemny cień i piękne widoki. Wstęp : 60 DH za osobę Pozostałe miejsca, które warto wziąć pod uwagę do zwiedzenia: Nekropola Sadytów Bab Agnaou, Gdzie zjeść w Marrakeszu: BlackChich Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu, bo tu smakowało nam najbardziej. To miejsce polecone nam przez właściciela riadu, prowadzonego oczywiście przez jego znajomych. I choć początkowo ten fakt sprawiał, że nasze podejście było sceptyczne, zaraz po podaniu naszego zamówienia, wiedzieliśmy, że ten wybór był świetny. Na tyle, że kiedy poleciłam to miejsce znajomym Niemkom, które akurat przybyły do Marrakeszu, następnego dnia już polecały to miejsce dalej. Są miejsca na tarasie, można też usiąść w środku. To, co ja zamówiłam, to bakłażan grillowany z kozim serem i daktylami, podany z sałatką, melonem i granatem. Danie Błażeja to kurczak gotowany na parze z soczewicą, naleśnikami msemen na maśle z ryżem. PYSZNE! Jest opcja płatności kartą. Nomad Jedna z najbardziej popularnych marrakeszańskich restauracji na Instagramie. Mówią o sobie, że podają kuchnię nowoczesną, inspirowaną tradycyjną marokańską. Chcąc usiąść na tarasie wieczorem, od godziny 18 i później konieczna jest raczej rezerwacja miejsca, bo chętnych na podziwianie zachodu słońca nad mediną jest wielu. Ja zarezerwowałam nam miejsce tydzień przed planowanym przybyciem. O ile dania obiadowe były po prostu smaczne, ale bez szału, tak desery: lody i ciasto czekoladowe będę pamiętać już chyba zawsze. Ja zamówiłam flagowego burgera Nomad z baraniną na ostro, bakłażanem, karmelizowaną cebulką i majonezem z harissą. Błażej – kurczak i warzywa z grilla w sosie szermula i harissie. Z deserów, bardzo polecam ciasto czekoladowe z korzennymi przyprawami oraz lody hibiskusowe, różano-malinowe i czekoladowe z piernikiem. Menu do wglądu tutaj. Można płacić kartą. Kawiarnia w Ogrodach Majorelle Bardzo przyjemne miejsce, które szybko wypełnia się w godzinach lunchowych. Ceny nie są dużo wyższe, czego można by spodziewać się po tak turystycznym spocie. Nieduży, lecz niebanalny wybór dań lunchowych i obiadowych. Sałatki (a la nicejska i z quinoą i orzechami nerkowca), które zamówiliśmy były bardzo smaczne, a tradycyjną miętową herbatę podano z lokalnym, migdałowym przysmakiem o nazwie „rogi gazeli”. Restauracja w Le Jardin Secret Trochę mniejszy wybór dań niż w powyższych miejscach, ale było równie smacznie. Zwłaszcza, że samą przyjemnością jest posilanie się w takich okolicznościach przyrody. Warto usiąść ograniczając się chociażby do deseru (creme brulle i tarty) i miętowej herbaty. U mnie sałatka cezar; pełne menu można zobaczyć tu. Pozostałe restauracje/kawiarnie, które były na mojej liście, ale nie było nam po drodze: Cafe des Epices Cafe Kif-Kif Taj’in Darna Dar Cherifa Atay Cafe Food Le Jardin Le Trou Au Mur Mam nadzieję, że moje rekomendacje pomogą Ci w zwiedzaniu Marrakeszu. Jeśli szukasz inspiracji, więcej zdjęć (i wybrane stories) znajdziesz na moim Instagramie! Masz jakieś pytania? Inne miejsca do polecenia? Napisz w komentarzu! A tu linkuję Wam jeszcze film pt. „Jak nalewać marokańską herbatę w Maroko”, który dla żartu nagraliśmy w przepięknym ogrodzie Le Jardin Secret.
Warto także odwiedzić urocze małe miasteczko na wschodnim brzegu wyspy – Porto Cristo, które przypadło nam do gustu bardziej niż Cala Ratjada lub Cala Millor. Warto poświęcić mu 2-3 godziny, pospacerować, obejrzeć zadbany port i zjeść coś dobrego. W Porto Cristo znajduje się też przyjemna plaża.
Monte Lao – lwia skałaPalmeira -rybacka wioska i barwne kobietyBuracona czyli „Błękitne oko”Espargos – stolica wyspyPedra Lume – solankowe basenyŻółwie Caretta Caretta i składanie jajZatoka rekinów Wyspa Sal należąca do archipelagu Wysp Zielonego Przylądka, należy do najchętniej odwiedzanych przez turystów. Niewielkich rozmiarów, około 30 km na 12 km, przyciąga doskonałą infrastrukturą oferując jednocześnie szereg atrakcji. Sezon trwa tu cały rok, czemu sprzyja przyjazny klimat. Krzaki bawełny rosną w wielu miejscach na wyspie:) Ze względu na swoją wielkość zwiedzanie wyspy nie jest uciążliwe i zajmuje maksymalnie 2 dni, bez pośpiechu. Regionalne biura oferują szereg atrakcji, od przejażdżek po pustynnych bezdrożach, snurkowaniu, rejsach katamaranem czy podglądaniu żółwi i rekinów. Wyruszmy więc w podróż po wyspie Sal. Monte Lao – lwia skała Mała wioska Mudeira słynie z dwóch rzeczy. Zatoki żółwi i lwiej skały. Niestety gniazda żółwi Caretta Caretta są tu systematycznie niszczone przez okoliczne psy, które w poszukiwaniu jedzenia rozkopują je i kradną jaja. Z wybrzeża możemy dostrzec lwią górę, przed którą w lutym możemy obserwować humbaki. W oddali widoczna Lwia Skała Palmeira -rybacka wioska i barwne kobiety Na pierwszy rzut oka to mała, rybacka wioska, ale to właśnie tutaj znajduje się najważniejszy port rybacki. Na malutkiej przystani rybacy handlują tym co akurat złowili. Kolorytu wiosce dodają liczne murale i niezwykle barwna ludność, zwłaszcza kobiety z koszami na głowie. Odnosi się jednak wrażanie, że robią to ewidentnie na potrzeby turystyki albowiem w koszach posiadają wszelkiego rodzaju pamiątki. Buracona czyli „Błękitne oko” To miejsce zdecydowanie warte polecenia ze względu na spektakl jakie przygotowała dla nas natura. Celem wyprawy jest powulkaniczne wybrzeże z naturalnymi basenami i kalderą krateru. Trudno jest tu dojechać albowiem pokonać trzeba pustynne drogi. Dla jasności jest to pustynia bardziej kamienista o pięknym ceglanym kolorze. Po dotarciu na miejsce, a dotrzemy tu tylko wynajętym transportem, zakupujemy bilet (ok. 3 Euro), idziemy wyznaczonym traktem w stronę „błękitnego oka”, niewielkiej szczeliny w skale, która oświetlona pod odpowiedni kontem przybiera kolor błękitu. Dla osób z lękiem przestrzeni, tak jak u mnie, nie jest to komfortowe miejsce, albowiem by wykonać zdjęcie należy stanąć na skraju szczeliny! Na szczęście obsługa jest bardzo pomocna i wykona Wam zdjęcie. Buracona Wracając z Buracona, kierując się w stronę Espargos, warto zatrzymać się na środku pustkowia, przy malutkiej osadzie Terra Bora ( Dobra Ziemia) i „zobaczyć” fatamorganę. Załamujące się światło tworzy zjawisko jeziora na pustyni. Zjawisko fatamorgany Espargos – stolica wyspy Espargos to stolica wyspy, która zyskała miano niedokończonego miasta. Jej nazwa pochodzi od rosnących w okolicach dzikich szparagów. Do miasta prowadzi tylko jedna droga i przebiega ona przez slamsy. W „domach” zbitych z czego się da mieszka najbiedniejsza część społeczeństwa. Podjęto działania mające pomóc tej grupie i od kilku lat budowane są mieszkania socjalne. Docelowo władze chcą całkowicie zlikwidować niechlubne przedmieście. PRZEDMIEŚCIA STOLICY Niestety prace mocno się przeciągają, przez co miejscowość jest postrzegana jako jeden wielki plac budowy. W Espargos znajduje się też jeden z dwóch radarów na wyspie i główne lotnisko im. Amiclara Cabrala – polityka działającego na rzecz niepodległości wysp. Samo centrum miasta jest bardzo schludne – kościół, żłobek, kawiarenki stanowią tu najważniejsze punkty. Pedra Lume – solankowe baseny Pedra Lume to najstarszy zakątek wyspy Sal. Swoją dzisiejszą sławę zawdzięcza salinom ulokowanym wewnątrz krateru. Powstały one na początku XIX wieku więc pamiętają jeszcze czasy niewolnictwa na wyspie. Pozyskiwaną ze zbiorników wodnych sól eksportowano do Afryki. Do dnia dzisiejszego zachowały się drewniane konstrukcje służące do transportowania wody do odsalania. Ta wytwórnia soli działała do wieku XX a dziś zbiorniki s a jedną z największych atrakcji turystycznych wyspy. Pedra Lume Wysokie zasolenie wody ma właściwości lecznicze, można się wręcz poczuć jak nad Morzem Martwym. Należy pamiętać o przeciwskazaniach – kąpiel nie powinna trwać dłużej niż 20 minut a osoby chorujące na serce powinny skrócić czas przebywania w wodzie. Wejście na teren salin kosztuje 550 CVE ( 5 Euro). Osobno zapłacimy za prysznic i uwaga jego czas jest limitowany ( 30 sekund). Spowodowane jest to brakiem naturalnych źródeł wody na Sal. Żółwie Caretta Caretta i składanie jaj Od 2018 roku wyspa Sal objęta została programem chroniącym te gady. Na całym świecie żyje ich ok. 120 tyś. w tym połowę stanowią samice. Niestety ich liczba rokrocznie się zmniejsza a powodem tego jest działalność człowieka – rybackie połowy, zabudowa wybrzeży morskich i plaż oraz zanieczyszczenie środowiska. Plaże wyspy Sal są nadal miejscem, do którego chętnie powracają samice by złożyć jaja. Z tego też powodu objęto te tereny ochroną. Istnieje jednak możliwość podglądania tego procesu. Jest jednak kilka zasad, których bezwzględnie należy przestrzegać. wykupujemy taką atrakcję tylko u licencjonowanych przewodników, którzy współpracują z organizacjami chroniącymi żółwie ubieramy się w ciemne kolory nie używamy lamp błyskowych, dopuszczalne jest światło czerwone zachowujemy ciszę, nie rozmawiamy stajemy zawsze z tyłu żółwia, nie torujemy mu drogi powrotu do oceanu Cały proces składania jaj, w tym wykopanie i zakopanie gniazda trwa około 2 godzin i odbywa się w godzinach wieczornych. W tym czasie samica jest w stanie złożyć ok. 120 jaj, następnie powraca do oceanu. Jaja składane są od połowy maja do połowy października. Zatoka rekinów Jeśli lubisz adrenalinę i nie straszne Ci żarłoczne rekiny, to warto wybrać się na jedną z powulkanicznych plaż na spotkanie z rekinem żółtym! I nie ma się czego bać bo to rekinki niemowlaczki, które wpływają na płyciznę ciekawe świata tak jak i my. Wejście do wody odbywa się tylko i wyłącznie w obuwiu do pływania, ze względu na kamieniste podłoże. Rekinki przepływają wokół naszych nóg, czasem delikatnie nas dotkną ale nie ma się czego obawiać. Nie wolno ich dotykać ani wykonywać gwałtowanych ruchów. Trochę dalej, na głębokiej wodzie przyglądają się temu ich mamusie, które ze względu na swoje rozmiary nie są w stanie dotrzeć na płyciznę. Wyspa Sal to nie tylko niekończące się plaże. Szereg atrakcji zapewnia majestatyczny Ocean a dzikość odwiedzanych miejsc zapamiętacie na długo!
6 dzień – poranny przejazd do Casablancki – zwiedzanie meczetu Hassana II – przejazd do Marakeszu i tutaj też nocleg w ukrytym riadzie. 7 dzień – zwiedzanie Marrakeszu. 8 dzień – powrót do Polski. Teraz opiszemy Wam pokrótce poszczególne miejsca, żebyście wiedzieli czego można się spodziewać.

Egzotyka na wyciągnięcie ręki – tak najkrócej można by określić Maroko, patrząc od strony Europy. A Marrakesz, to chyba najciekawszy i najbardziej zróżnicowany przykład orientalnej kultury. Tanich lotów jest tak dużo, że dosłownie każdego dnia spore grupy urlopowiczów – z wielu miejsc Starego Kontynentu – udają się tam po nowe smaki, słońce i przygodę. Poza tym, wciąż dochodzą nowe połączenia! Nawet kilka dni po tym jak my kupiliśmy swoje bilety, doszły bezpośrednie trasy z Polski. Ale na szczęście na bardziej odległe terminy, więc nie było nam aż tak szkoda. Zwłaszcza, że udało się dostać (w idealnym dla nas terminie) dość tanie loty do Marrakeszu (z przesiadką w Londynie – co też nam było na rękę). Za to teraz już wiemy, że następnym razem polecimy prawdopodobnie tylko jednym lotem, prosto do Rabatu. Ale zanim wybiegnę aż tak w przyszłość, powiem Wam najpierw, czy warto lecieć do Marrakeszu – jak myślicie? ;)Termin: luty-marzec 2017 (8 dni) Osoby: 2 (Ewa i Romek) ;)Maroko – informacje praktyczneWiza: turystycznie nie jest potrzebna (do 90 dni), ale paszport musi być ważny minimum pół roku! (po wylądowaniu i przed wylotem wypełnia się ogólnodostępne na lotnisku karteczki, dołączane do paszportu)Waluta: Dirham [MAD, Dh]; przelicznik: 10 MAD = ok. 1€ (co ciekawe, nawet na lotniskach jest korzystnie wymieniać – ujednolicony kurs we wszystkich spotkanych przez nas miejscach)Czas: GMT, GMT+1 (czas letni)Języki: arabski (urzędowy), berberyjski, francuski (powszechnie stosowany) /w turystycznych ośrodkach można dogadać się też po angielskuPrawo jazdy: polskie prawo jazdy wystarczy, międzynarodowe mile widziane; przy wjeździe swoim samochodem wymagana zielona kartaUdogodnienia: WiFi dostępne w wielu miejscach turystycznych (hotele, riady, lokale gastronomiczne, nawet nowsze autobusy miejskie); bankomaty znajdują się we wszystkich większych miejscowościach i jest ich całkiem sporoGniazdka w Maroku: polskie wtyczki pasują do gniazdek (bez przejściówek)Zdrowie: szczepień obowiązkowych brak, a zalecane, to zwykle standardowe dla tropikalnych podróży; przyda się też profilaktyka przeciw obcej florze bakteryjnej – probiotyk typu Dicoflor (10 dni x 1 tbl. – 7 przed wyjazdem, 3 podczas) -> o wartych przemyślenia szczepieniach, zdrowiu w podróży oraz probiotyku ← pisałam w osobnym pościePogoda: w okresie zimowym trzeba pamiętać, że noce są chłodne, a nawet zimne (w wielu miejscach nie ma ogrzewania), dnie za to bywają ciepłe przy słonecznej pogodzie, jednak gdy jest pochmurno, trzeba się nastawić na chłód; warto więc zabrać ciuchy (i buty) na każdą pogodę – od czegoś do opalania, aż po ciepły polar i kurtkę przeciwdeszczową; no chyba że lecimy tam latem, to [poza górami] sucho i gorąco w większości miejsc w Maroku ;)Koszty podróży (za 2 osoby): loty zewnętrzne 230€ || noclegi ze śniadaniami 130€ || gastronomia 88€Przykładowe ceny w Maroku (Marrakeszu) w MAD (dirhamy):woda l. – 6 MADkawa – 10-20 MADherbata miętowa (ataj) – 8-15 MADdanie tajine – 25-50 MAD3-5 bananów – 10 MADnaleśnik „na drogę” – 5 MADpocztówka – 2-4 MADznaczek – 9 MADmagnes – 5-20 MADpiwo regionalne (do zdobycia np. w Carrefourze) – Flag: 11 MAD, Cassablanca: 20 MAD100 ml olej arganowy – 80 MAD (sklep z olejkami i ziołami)Odległość Maroka od Polski daje nam ten niesamowity komfort, że nie musimy zwiedzać wszystkiego „na hurra”. Pędzić każdego dnia w nowe miejsce, wracać z podróży bardziej umęczonemu niż po pracy i mieć poczucie ogromnego niedosytu. Świadomości, że wszystko zostało jedynie „liźnięte”, a nie poznane. Żeby nie było, nie krytykujemy takiego systemu podróżowania – sami często jesteśmy do niego zmuszeni. Ale to zwykle w bardziej odległych częściach świata, gdzie wiemy, że powrót prędko się nie zdarzy, lub nawet zupełnie może nie nastąpić. Ale do Maroka warto wybrać się częściej, skoro serwuje dużo więcej słonka niż polska zima, a znajduje się dosłownie rzut beretem od domu. Takim większym beretem i nieco mocniejszy rzut, ale kiedy okazało się, że w tym roku mamy mocno ograniczony czas urlopowy – ze względu na etat Romka – postanowiliśmy wyskoczyć dokładnie na tydzień i tylko w jedno miejsce. A padło na Marrakesz, bo: tak nam pasowały połączenia z Gdańska, bo jest na południu kraju (czyli cieplej!) i miał być najbardziej kontrowersyjnym miastem Maroka, a my lubimy wyzwania. :) No to polecieliśmy!Marrakesz na własną rękę – informacje praktycznetransport z lotniska – oczywiście zawsze jest opcja taksówek, które same Was znajdą, lub lotniskowego autobusu (30 MAD/os), ale my polecamy podejść kilka kroków do głównej ulicy -> za głównym wyjściem z portu lotniczego, idzie się prościutko ulicą – po prawej są parkingi, po lewej płyta lotniska – a na jej końcu jest główna trasa z miejskimi autobusami; należy przejść na drugą stronę ulicy i kawałeczek w lewo znajduje się przystanek do turystycznego centrum (główny Plac w Marrakeszu) – numery: 11, 18 (4 MAD/os)miejska komunikacja – jest bardzo fajnie rozplanowana i w zasadzie wszędzie – na terenie miasta – dostaniecie się bez problemu (i to w cenie 4 MAD/bilet), a WiFi w nowszych autobusach naprawdę pozytywnie nas zaskoczyło!noclegi – jest ogromna baza noclegowa (my znaleźliśmy w bardzo fajnej dzielnicy Kazba poprzez – przejrzyj promocyjne oferty), ale przede wszystkim polecamy zatrzymać się w tradycyjnych riadach – mają niepowtarzalny klimat!gastronomia – głodni tam nie będziecie – masa restauracyjek, garkuchni, stoisk z naleśnikami, owocami, czy sokamibankomaty, kantory – w turystycznej części miasta co kilka kroków, na Nowym Mieście też jest ich sporoapteki – jest ich naprawdę dużo i są dobrze zaopatrzonesklepy – pełno jest małych ciasnych kiosko-sklepików, w których dostaniemy wszystko – od butelkowanej wody, przez dezodorant i wilgotne chusteczki, aż po czekoladę sprzedawaną na kawałki ;) [tego ostatniego raczej nie polecamy]A jeśli nie lubisz podróżować na własną rękę, bo urlop traktujesz jako czas, gdy o nic się nie musisz martwić – nie ma problemu – zawsze możesz skorzystać z oferty zorganizowanej wycieczki z biurem podróży. Grunt, by mieć udane wakacje! :)Co warto zobaczyć w Marrakeszu?(poniżej listy polecanych miejsc, pojawią się podpisane zdjęcia)Medresa Ben Youssef (bilet wstępu: 20 MAD/os) – przepiękna szkoła koraniczna, która stała się naszym ulubionym obiektem podczas tej podróży, perełka architektoniczna ze wspaniałą kolorystyką i sporą ilością zakamarków oraz sal na wyższym piętrze; serio nie mieliśmy ochoty stamtąd wychodzić! W tym budynku nawet toaleta jest ciekawa:D; Medresa znajduje się przy meczecie, ale do niego nie ma możliwości wejścia – tylko wierniPałac El-Bahia (bilet wstępu: 70 MAD/os) – bardzo rozbudowany i piękny, daliśmy sobie na niego zdecydowanie za mało czasu! Piękne zdobienia w salach, fajny motyw z lustrami, ciekawe ogrody, fontanny – jest co oglądać oraz gdzie odpocząć, lub powygrzewać się na słonku; według nas – bardzo godny poleceniaGrobowce Sadytów (bilet wstępu: 70 MAD/os) – może nie brzmi zachęcająco, ale to naprawdę ciekawe miejsce, warte odwiedzenia; niewielkie, ale piękne i bardzo spokojne (w przeciwieństwie do klimatu Marrakeszu), choć pewnie głównie rano – polecamy dopołudniowe godziny; sala z 12 kolumnami robi ogromne wrażenie (miejsce pochówku najistotniejszego z Sadytów – Ahmada al-Mansur); dodatkowo, przechodząc do grobowców, jest okazja obejrzeć [tylko z zewnątrz] bardzo ciekawy meczet KazbyBab Agnau – brama i najstarszy element fortyfikacji zaraz obok Grobowców Sadytów – przy dzielnicy Kazba; to miejsce głównie pod osoby lubiące takie historyczne perełki i chcące zrobić ciekawe zdjęcie; jest to element murów przy głównej ulicy, więc nic się nigdzie nie płaci ;)Plac Dżemaa el-Fna – trudno o nim nie wspomnieć, ale to nie nasza bajka – dużo, głośno, niekoniecznie autentycznie, otępiałe zwierzęta, naciąganie… generalnie chodziliśmy raczej wokół, nie wchodząc w ten wir nakręcanego orientalizmu; na pewno warto podejść na dach jednej z restauracji, gdzie na wejściu kupuje się coś do picia, siada przy barierkach i obserwuje z góry całe zamieszanie; my poszliśmy na chwilę przed zachodem słońca i do lekkiego zmroku – ciekawe doświadczenie obserwacyjne przemiany placu i sam zachód słońca nad meczetem też fajny ;)Meczet Kutubijja – jest dobrym punktem orientacyjnym, stanowi centrum Medyny i jest bardzo ważnym zabytkiem, ale niewierni mogą oglądać go tylko z zewnątrz, co też robi wrażenie; a warto o nim tu wspomnieć, bo jest naprawdę istotną perełka zabytkowej architektury marokańskiejOgrody – wartych odwiedzenia jest kilka, ale mało kto pewnie ma czas na wszystkie; my mieliśmy okazję zobaczyć jeden z bardziej polecanych – La Menara, który na pewno robi fajne wrażenie, gdy pogoda jest przejrzysta i widać w tle góry, my jednak nie widzieliśmy gór, więc nie mieliśmy powodu do zachwytu, za to inny – w centrum Medyny – był dużo piękniejszy, a rzadko jest wymieniany gdziekolwiek – Cyber Parc Arsat Moulay Abdeslam; dodatkowo, to bardzo dobrze wspominamy spacer przez spory gaj oliwny Oliveraie Bab Jdid, udając się właśnie do La Menara i szczerze mówiąc, gaj był dla nas klimatyczniejszy niż słynny ogród (bez turystów, jedynie pojedynczy biegacze i wielbłądy pasące się na trawie;)) /wejścia wszędzie bezpłatneSuki (place handlowe) i inne uliczki, gdzie można zrobić ciekawe zakupy – trochę się ich obawialiśmy, bo miało być męcząco, naganiająco i niepozbycie, ale tak naprawdę wcale nie było tak źle (albo po niektórych krajach – jak: Sri Lanka, Bali, czy Egipt – Marrakesz nam niestraszny;)), sporo potargowaliśmy, nikt nam na siłę niczego nie wciskał i z zakupów jesteśmy zadowoleni ;)Marrakesz, Medresa Ben YoussefMarrakesz, Pałac El-BahiaMarrakesz, Grobowce SadytówMarrakesz, Bab Agnau, KazbaMarrakesz, Plac Dżemaa el-FnaMarrakesz, Meczet KutubijjaMarrakesz, Gaj oliwny Oliveraie Bab JdidSuki – jedno ze stoisk z naczyniamiZ miejsc szczególnie polecanych, na które brakło nam już czasu, wymienimy jeszcze:Pałac El BadiKoubba AlmoravidOgrody: Majorelle i AgdalA, no i pamiętajmy, że medyna w Marrakeszu została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Warto więc wyruszyć w nią bez żadnego planu, zagubić się, posmakować czegoś unikatowego i tak bardzo dla nas odmiennego. I jeszcze jedno – nie Marakesz, a Marrakesz – przez podwójne „r”. Czytamy czasem fora, czy dyskusje i… no musiałam – wybaczcie! ;)Maroko – czego spróbować?tajine to tradycyjne danie, na które w zasadzie trudno nie trafić; i dobrze, bo jest pyszne, a są też wersje wegetariańskie, więc dla każdego coś fajnego – tylko szukać ulubionego miejsca i smakukuskus (podobnie i nie chodzi tu o same ziarenka z pszenicy durum, a całe danie z dodatkami (do wyboru)zupę harirę do dostania zwykle wieczorami i głównie w garkuchniach; w Marrakeszu np. na Placu Dżemaa el-Fnanaleśniki z pomidorowo-ostrym (lekko ostrawym w zasadzie) nadzieniem – wieczorami, na ulicach – pycha zagrycha! ;)atai (herbata z miętą i cukrem) – do dostania wszędzie i choć początkowo słodycz przeraża, z czasem zaczyna naprawdę smakować…sok pomarańczowy (oczywiście świeżutki, wyciskany)owoce (banany, awokado, truskawki! – zwłaszcza zimą smakują wyjątkowo)Maroko – co warto kupić?arganowe olejki oraz produkty kosmetyczne z ich zawartością (np mydełka) – nawet jeśli nie dla siebie, to na prezent, mają same zalety!zioła i przyprawy – świeże, aromatyczne, dobrej jakości – bez porównania z tym co mamy dostępne w Polscenaczynia – miseczki, talerze, naczynia do parzenia herbaty, czy do tajine – piękne i zwykle ręcznej roboty, cudo!biżuterię – potężny wybór, każda kobieta znajdzie tu coś dla siebie, a panowie… według uznania ;)szale i tkaniny – kolorów i wzorów jest taki wybór, że żal czegoś nie zabrać ze sobą, zamiast wspierać światowe marki taśmowe i ryzykować, że sąsiadka kupi w Polsce w tym samym sklepie… ;)skórzane wyroby – to już w zależności od tego, czy jesteśmy zwolennikami takowych, czy też nie, ale podobno warto jak ktoś lubiażurowe ozdoby, lampy itp. – do bagażu podręcznego nam nie weszły, ale mnie urzekły niesamowicie i następnym razem chyba nie odpuszczę!Maroko – o czym warto wiedzieć?jak się ubrać w Maroku, albo kobieta w Maroku – to były pytania, które wpisywałam w wyszukiwarkę przed wyjazdem i nie bardzo mogłam znaleźć odpowiedź, dlatego dzielę się tym, co w końcu udało mi się dowiedzieć – pamiętaj, że jest to kraj muzułmański, więc zawsze mile widziany jest skromny ubiór (bez przesady, ale jednak – ramiona i kolana dobrze jest zasłonić, o wyciętych dekoltach nie muszę wspominać?), włosów nie trzeba okrywać i pod tym względem to tolerancyjne miejsce; zdarzają się oczywiście kobiety, które chodzą ubrane „po swojemu”, ale – jak podkreślają Polki mieszkające w Maroku, lub znające chociaż język którym posługują się miejscowi – tylko na własną odpowiedzialność, bo można osiągnąć tylko coś, co z szacunkiem wobec kobiety nie ma nic wspólnego; także warto się zastanowićjedni twierdzą, że ludzie są cudowni, inni, że niekoniecznie, ale my nie mamy złych doświadczeń; za to Karol, dzięki temu, że podróżował nie tylko po miastach, ma wręcz bardzo pozytywne wrażenia dotyczące Marokańczykówjednak niezmiennie – w turystycznych miejscach (w Maroku, jak i w każdym innym kraju!) – mamy oczy dookoła głowy, w tłumie, czy na targach – torba objęta, mocno przy sobie i zawsze uwaga na kieszonkowcówprzed każdym jedzeniem myjemy ręce, a najlepiej mieć zawsze żel antybakteryjny! – może uratować nam urlop…woda do picia – najlepiej zawsze butelkowana, kupiona w sklepie; ewentualnie dobrze przegotowanatargowanie się jest częścią kultury, ale w sytuacji, gdy cena jest wystawiona przy produktach, to już zwykle nie podlega dyskusji (chyba, że bierzecie coś w większych ilościach, to nam się udało trochę zejść jeszcze z całościowej kwoty)napiwki nie są wymagane, ale zawsze mile widziane (uwaga na wydawaną resztę w turystycznych restauracjach, nam się zdarzyło, że kelner sam odłożył sobie spory napiwek i gdybyśmy nie przeliczyli, to nikt by się nie zorientował; i tak mieliśmy zostawić, ale niekoniecznie aż tyle, za średnią obsługę tak naprawdę…)Reasumując :)Zostawiamy ten praktyczny post na świeżo po podróży, by pomógł zorganizować niejedną wyprawę. Ale to nie wszystko, co mamy do opowiedzenia o naszej przygodzie z Marrakeszem. Dodatkowy wpis, z większą ilością zdjęć, historii, spotkań i przemyśleń, znajduje się w formie 5 wyjątkowych momentów z Marrakeszu (klik). Natomiast tutaj skupiamy się na kluczowym pytaniu: czy warto lecieć do Marrakeszu? i odpowiadamy – oczywiście, że warto! Każdy ma swoje oczekiwania co do podróży i jednym na pewno bardzo się spodoba, innym prawdopodobnie trochę mniej. Ale niezaprzeczalnie, jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, zabytki piękne i orientalne, słońce świeci mocniej niż w Polsce, owoce są pyszne, a kuchnia aromatyczna i ciekawa. Do tego, Marrakesz, to świetna baza wypadowa (choćby na rowerze, tak jak Karol) zarówno nad morze, jak i w góry, na pustynię, czy do Casablanki. Nam dodatkowo udało się bardzo odpocząć, a taki mieliśmy plan. Wstawać nie na budzik, jeść późne śniadania, kawa niemal w południe i na pełnym słonku wyruszać w miasto, by spędzić dzień bez komputera, urywających się telefonów i pracy. Poza tym ten atai do teraz chodzi nam po głowie, a w domu przesłodzona herbata miętowa tak nie smakuje… czyli warto! ;)EwaPodróżniczka z muzyczną duszą, muzykologicznym wykształceniem i artystycznym podejściem do świata. To tak w jednym zdaniu :)Generalnie, kocham wszystko czym na co dzień się zajmuję. A że jest tych zainteresowań z milion, to wciąż brakuje mi czasu, by pomieścić je pomiędzy snem, a snem. Ale jakoś udaje mi się przechodzić przez życie tanecznym krokiem i chłonąć je cała sobą. Podobno też nigdy nie przestaję się uśmiechać. I coś w tym jest! Zwłaszcza, gdy w pobliżu czuję aromatyczną czarną kawę…;) Ale może tyle o mnie. Poczytaj lepiej o podróżach, miejscach, ludziach i kulturze widzianej moimi oczami. A jest o czym, bo ten świat jest obłędnie ciekawy, a ja uwielbiam dzielić się wszystkim tym, co mnie fascynuje! ♡

pozdrawiam. Krystyna K. radca prawny. Temat: co warto zobaczyć + wycieczki fakultatywne. Trudno odpowiedzieć co warto zobaczyć, bo Maroko jest piękne. Warte zobaczenia są Marrakesz, Casa, Fez jako miasta, plaże, góry i pustynia. Ja wypożyczałam auto i jeździliśmy na własną rękę. Trafił mi się nie spodziewany urlop w listopadzie i od razu moje myśli pokierowały do ciepłego kraju. Tak się złożyło, że znajomi niedawno wrócili z Maroka i opowieściami zachęcili mnie do skierowania się na Afrykański kontynent. Posłuchałam opowieści, naczytałam się przewodników i blogów i szczerze mówiąc miałam obawy- o pogodę w listopadzie, o język (przewaga francuskiego nad angielskim) i o wieczne targowanie się. Zupełnie nie potrzebnie, na 8 dni tylko jeden dzień był deszczowy, dogadać jeśli się chce- to można nawet na migi i przy użyciu tłumacza z telefonu, a z tym targowaniem nie wyszło tak źle, trzeba tylko mieć głowę na karku :) Razem z mężem postanowiliśmy wylecieć na tydzień; w mniej popularnym terminie środa-środa ze względu na ceny biletów, a więc mieliśmy do dyspozycji prawie 8 dni. Co można zrobić w Maroko w tydzień? NA pewno nie uda się zobaczyć wszystkiego, nawet w stylu japońskiego turysty byłoby to trudne, dlatego trzeba było się zdecydować na konkrety. Obydwoje jesteśmy bardziej fanami natury niż miast, dlatego nasze myśli i oczy od razu skierowały się na południe od Marrakeszu, gdzie rozciągają się góry Atlas. Widać je nawet będą w centrum miasta. Moim marzeniem było zobaczenie kanionu Dades i Todra, męża wejście na najwyższy szczyt Maroka i gór Atlas-Tubkal (Dżabal Tubkal) o wysokości 4167 m W prawdzie dla niego to spacerek, ale ja już dawno nie byłam na takiej wysokości. Obydwa marzenia (prawie) udało się spełnić. Na pierwszy ogień miał być szczyt, a potem podróże, jednakże ze względu na zapowiadane opady śniegu, wiatr, mgłę i te wszystkie nie sprzyjające zdobywaniu gór warunków musieliśmy przełożyć wyprawę na drugą część tygodnia. Zaczęliśmy więc od kanionu Dades....a właściwie moim celem były te o to serpentyny widoczne z łatwo dostępnego punktu widokowego. Nasz transport tutaj był dosyć złożony. Na początek wyjechaliśmy nocnym autobusem CTM (trochę droższa ale wygodniejsza linia komunikacji publicznej, drugą jest Supraturs) z Marrakeszu do Warzazat. Wyjazd 0:30 dojazd na 5:30. Dodam że dworce CTM są rozbudowane i można tam posiedzieć bez obaw. W Marrakeszu znajduje się cafe bar, toaleta, przechowalnia bagażu i duża poczekalnia z telewizorem wyświetlającym nawet ciekawe dokumentalne filmy ;) W Warzazat jest jeszcze do tego sala modlitw, którzy niektórzy wykorzystują do drzemki ;) Z Warzazat mieliśmy do wyboru czekanie na autobus do Baumale du Dades lub opcja którą wybraliśmy to jazda na stopa. Wyszliśmy za Kazbę (Taourirt Kasbah) i grzecznie czekaliśmy. Najgorsze była ilość jeżdżących taksówek. Dwa na trzy jadące auta to taksówki- masakra. Wiedzieliśmy że nie będzie łatwo. W końcu zatrzymał się Berber, nawet mówiący po angielsku, jednakże podwiózł nas zaledwie 15 km i utknęliśmy w szczerym polu. Po półgodzinie czekania upolowaliśmy lokalny autobus. Z Boumalne du Dades jest jeszcze parę kilometrów do "Dadès Gorges". Nocowaliśmy w hoteliku zaraz pod serpentynami, w bardzo przyzwoitej cenie 200 MAD (ok 82 PLN) Atlas Berbere. Cieplutko, przyjemnie pomimo że byliśmy jedynymi gośćmi! Najbardziej zaskoczyło mnie obfite śniadanie. Świeżo wyciskany sok z pomarańczy, dzbanek kawy, herbaty, jajka na twardo, świeże naleśniki- dla mnie extra. Oprócz serpentyn zapuściliśmy się jeszcze w głąb kanionu- niesamowite było wędrować wyschniętym korytem i podziwiać co zwojowała siła natury. Następnego dnia już niestety musieliśmy wracać do Marrakeszu, czekała nas długa i wyczerpująca podróż tym razem w dzień, umyślnie bo chcieliśmy pooglądać widoki z przełęczy na 2200 m W prawdzie na samej przełęczy była tak duża mgłą, że kompletnie nic nie było widać, tylko się modliłam, żeby kierowca widział więcej niż ja! Jechaliśmy lokalnym transportem, mniej komfortowo ale również spoko. przystanek na posiłek w drodze do Marrakeszu. Do Marrakeszu dotarliśmy już późno, więc po odnalezieniu hostelu (Waka Waka) nie wyruszaliśmy już na miasto. Plan był aby wcześnie wstać i wyruszyć do Imlil. Aby tam dojechać macie 2 opcje- dzielona grand taxi (35 MAD/os), postój na południe od meczetu Kotoubia, obok stacji benzynowej. Druga opcja to dojazd autobusem do Asni z dworca (12 MAD) i potem busikiem do Imlil (7 MAD). Do Imlil przyjechalismy z jednego powodu - chcieliśmy wejść na Toubkal. Na miejscu okazało się, że sama miejscowość z której wychodzimy w kierunku szczytu jest fajna i warta zatrzymania na jeden dzień. Jeśli tylko macie dwa dni więcej, które możecie i chcecie poświęcić na zdobycie szczytu- polecam. Trudności żadnych, jeśli nie jest to zima nie potrzebujecie żadnego sprzętu typu raki/lina/ uprzęż. Byliśmy końcem listopada i było tylko trochę śniegu/lodu na trasie. Oczywiście co roku będzie trochę inaczej. Wystarczy rozpytać w miejscowości, u przewodników aby dowiedzieć się jakie są warunki. O dziwo, w schronisku na 3200 jest zasięg telefoniczny i przewodnicy czy obsługa schroniska przekazują info tym na dole ;) O szczegółach jak znaleźć przewodnika i ile to kosztuje zapraszam na wcześniejszy wpis. Poniżej natomiast krótka fotorelacja zdobycia szczytu. Osobny rozdział to Marrakesz, dla nas przede wszystkim miasto zakupów. Nie będę przepisywać przewodników czy kopiować tego co już napisane przez innych. Każdy wymienia meczety- do których nie wolno wejść, ew. mega drogie Tumby (70 MAD) czy sekretny ogród...my sobie odpuściliśmy i pozwiedzaliśmy sobie po swojemu. Popróbowaliśmy specjałów w lokalnych knajpkach, potargowaliśmy przy zakupie pamiątek i żal nam było opuszczać ciepełko (25 st. w ciągu dnia) i wracać do zimnej Polski ;)
Marrakesz jest ważnym miastem Maroka. Po Casablance, Fezie i Tangerze jest to czwarte co do wielkości miasto w kraju. Jest stolicą regionu Marrakeszu, środkowo-południowo-zachodniego Safi. Marrakesz znajduje się 580 km (360 mil) na południowy zachód od Tangeru, 327 km (203 mil) na południowy zachód od stolicy Maroka, Rabatu, 239 km
Kiedyś latało się do Maroka za 200-300 zł. W złotych czasach tego kierunku odwiedziliśmy Maroko łącznie cztery razy. I bardzo tęsknimy za tamtym krajobrazem i klimatem, gdyż to jeden z krajów po którym podróżowaliśmy bardzo, bardzo intensywnie. Ilość wyjątkowych miejsc w Maroku jest przeogromna, a samo państwo olbrzymie. Stąd potrzeba naprawdę mnóstwo czasu, żeby zasmakować wszystkiego. Dlatego dzielimy ten poradnik na dwie części. Najciekawsze atrakcje dla tych, którzy lądują w Fezie i najciekawsze miejsca dla przylatujących do Agadiru lub Marrakeszu. Co zobaczyć w Maroko? Spis treści1 Północne Maroko2 Co zobaczyć w Fezie?3 2. Co zobaczyć w Meknes?4 3. Mulaj Co zobaczyć w Mulaj Idris?5 4. Casablanca6 Co zobaczyć w Casablance?7 5. Co zobaczyć w Tangerze?8 6. Co zobaczyć w Tetuanie?9 7. Co zobaczyć w Szafaszawan?10 8. Ketama11 Maroko Południowe12 1. Marrakesz13 2. Wodospady Ouzoud14 3. As-Sawira15 4. Imlil16 5. Rajska Dolina17 6. Plaża Legzira18 7. Tafrawut19 8. Guelmim Północne Maroko Lecąc do Fezu proponuję zaplanować kilkudniowy wypad po historycznych miastach Maroka. Każde z nich ma swoją starą część, tzw. medynę, która odzwierciedla się wyjątkową plastyką i klimatem początku innego świata, jaki rozpoczyna się tuż za południową granicą Europy. Fez to miasto liczące ponad milion mieszkańców, jest więc naprawdę sporych rozmiarów. Ile dni najlepiej przeznaczyć na pobyt w Fezie? Myślę, że dwa pełne dni powinny wystarczyć, żeby zobaczyć najbardziej reprezentatywne i charakterystyczne miejsca oraz żeby spędzić trochę czasu na spacerowaniu uliczkami medyn, które są ogromne. Medyn, gdyż Fez ma dwie: starą, Fes-al-Bali i nową, Fes-al-Dżdid. Stara znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jeśli ktoś będzie miał w zanadrzu więcej czasu a braknie mu pomysłu na odwiedzanie miejsc zachęcamy do skorzystania z poradnika zwiedzania miast. Na pewno wiele z tych rzeczy warto spróbować zrobić w Fezie. Co zobaczyć w Fezie? W obrębie medyn najbardziej wyróżniającymi zabytkami są: Garbarnia Chouarasa – miejsce wyrobu skór według tradycyjnych, starodawnych sposobów. Ogląda się je w dość osobliwy sposób bo z dachów otaczających ją budynków. W jaki sposób dostać się do miejsca, z którego będzie można obejrzeć garbarnie? Należy udać się w jej pobliże i szukać znaków z informacją o możliwości obejrzenia garbarni. Jest też duża szansa, że zanim je znajdziecie ktoś Was zaczepi i zaprowadzi do swojego „punktu obserwacyjnego”. Brama Bu Dżelud – najbardziej reprezentatywna z bram, która prowadzi do starej medyny. Jest ozdobiona misternymi niebieskimi wzorami. Posiada trzy wejścia wzorowane na dziurce od klucza. Medresa Bu Inania – jedna ze szkół koranicznych znajdujących się na terenie medyny. Od XIV wieku prowadzono w niej zajęcia teologiczne oraz lekcje języka arabskiego. Pobieranie nauki w takich warunkach musiało być niezwykle przyjemne i górnolotne. Na mnie szczególne wrażenie zrobiły rzeźbienia wykonane w drewnie. Możemy być szczęśliwi, że medresa jest udostępniona zwiedzającym. To jedno z niewielu miejsc w Maroko o charakterze religijnym, do którego wolno wchodzić turystom. Gdybym z całego Fezu miał wybrać tylko jedno miejsce do odwiedzenia byłaby to Medresa Bu Inania. Meczet Andaluzyjski – schowany między straganami i warsztatami starej medyny meczet andaluzyjski to jeden z najstarszych uniwersytetów świata. Początek jego działalności datuje się na okolice 850 roku. Niecałe sto lat po powstaniu samego Fezu. Niestety nie można go zwiedzić. Natomiast kompletne przeoczenie jego obecności mogłoby przyprawić o późniejszy zawód. 2. Meknes Prawie połowę mniejszy od Fezu Meknes jest od niego oddalony zaledwie o godzinę drogi. Jego powstanie datuje się niemal na ten sam okres, co powstanie Fezu. Przez pewien czas było nawet stolicą Maroka. Co zobaczyć w Meknes? Najciekawszym doświadczeniem w Meknes będzie spacer medyną i porównanie jej do medyn feskich. Jeśli chodzi o pojedyncze zabytki, które mogą zrobić wrażenie to z pewnością warto zawiesić oko na rozłożystej bramie Bab-al-Mansur. 3. Mulaj Idris 30 kilometrów na północ od Meknesu leży niewielkie Mulaj Idris zamykający trójkąt atrakcyjnych miast, którego wierzchołkami są także Fez i Meknes. Co zobaczyć w Mulaj Idris? Uwagę zwraca położenie miasteczka. Całe wzgórze, na którym zostało zbudowane jest dokładnie zabudowane. Jedyne takie w całej okolicy. Ważnym obiektem w Mulaj Idris jest okrągły minaret, jedyny taki w całym Maroko. 3 km od miasteczka znajduje się stanowisko archeologiczne w Volubilis. Są to pozostałości po rzymskim mieście z III w. 4. Casablanca Rozsławiona na cały świat dzięki filmowi z Humpreyem Boghartem Casablanca to największa metropolia w całym Maghrebie. Mieszka w niej ponad 3,5 mln ludzi. Co zobaczyć w Casablance? Sens wizycie w Casablance nada zdecydowanie zameldowanie się pod meczetem Hassana II. To trzeci największy meczet na świecie. Jest w stanie zmieścić ponad 100 tys. osób. Minaret, przylegający do meczetu osiąga wysokość 210 metrów. Największa budowla w Maroku. 5. Tanger Portowy Tanger to często pierwsze zetknięcie się z Marokiem europejskich turystów. Przypływa tu znaczna ilość promów kursujących z Hiszpanii. Co zobaczyć w Tangerze? Miasto słynie z wyśmienitego targu rybnego i niezatłoczonej, w miarę przestrzennej medyny. 6. Tetuan Tetuan jest dość sporym miastem, zamieszkuje je ok. 350 tys. mieszkańców. Można je porównać wielkością do Lublina. Jego medyna wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Co zobaczyć w Tetuanie? Zdecydowanie polecamy postawić na medynę. Podczas naszego pierwszego przyjazdu do Maroka to właśnie w Tetuanie zetknęliśmy się z fenomenem marokańskich starych miast i może właśnie dlatego tetuańska medyna stała się dla nas wzorem. Schematem, którego poszukiwaliśmy w innych miastach. Bardzo kolorowa, rozmaita, nieoczywista; momentami jest jak tunel drążony na oślep w olbrzymiej skale. Mnóstwo w niej nieregularności, tak jak w życiu bazarowego handlarza. Tetuan nie jest aż tak turystycznym miastem jak Fez, czy Marrakesz, jest też nieco obok głównych szlaków turystycznych. W Tetuanie zobaczycie też mniej nachalne względem turystów Maroko. 7. Szafszawan Założone w XV wieku Szafszawan słynie przede wszystkim z błękitnych fasad większości domów. Jest to bardzo niebanalne miasteczko – rzadko zdarza się trafić do miejsca, w którym ściany budynków charakteryzują się wspólną barwą. Co zobaczyć w Szafaszawan? Szfaszawan to typowe miasteczko do pokręcenia się. Jego największym walorem jest sama zabudowa miasta. Miejsca sakralne, czy handlowe nie wybijają się ponad standard. Najwięcej przyjemności turyści czerpią z podziwiania i uchwycania w kadry malowniczych podwórek, okiennic, drzwi i szwędających się kotów. Z charakterystycznych punktów, które mogą pomóc nabrać innej perspektywy zachęcamy do przejścia się nad rzekę. Fajnie jest też wyjść nieco wyżej, żeby móc na Szafszawan spojrzeć z góry. 8. Ketama Do Ketamy lepiej się nie zapuszczać, ale warto wiedzieć, że takie miejsce istnieje. Położony w górach Rif region jest stolicą lokalnych upraw konopi indyjskich. Jeśli ciekawi Was ten temat przeczytajcie reportaż Patryka – Ketama. Stolica haszu i marihuany. Maroko Południowe Lot do Marrakeszu otwiera możliwości dotarcia zgoła innych miejsc niż po przylocie do Fezu. Łatwiej trafić stąd do przyjemnych ośrodków nad oceanem, rezerwatów natury i prościej wybrać się w góry. Mniej skomplikowane będzie także dotarcie na pustynie. Jeśli swoją podróż do Maroka rozpoczynacie w Marrakeszu możecie pomyśleć o odwiedzeniu takich miejsc. 1. Marrakesz Nieco mniejszy od Fezu, ale chyba lepiej rozpoznawalny i cieszący się większą popularnością. Królem Marrakeszu jest plac Dżamaa al-Fina, na który szczególnie warto wybrać się nocą, by spróbować rozmaitych lokalnych przysmaków serwowanych przez prowizoryczne garkuchnie. Marrakesz to kolejne miasto, którego medyna została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na jego obrzeżach stroi Meczet Księgaży, punkt orientacyjny mieszkańców i turystów. 2. Wodospady Ouzoud To drugi najwyższy wodospad w Afryce. Ma ponad 110 metrów wysokości. Jest bardzo ładnie eksponowany, a poniżej, na dalszych odcinkach rzeki znajdują się kolejne kaskady, gdzie można wykonywać skoki do wody. Okolica wodospadu jest bardzo przyjemna. Mnóstwo tu campingów i guesthousów. Można znaleźć tani nocleg, albo spać za jeszcze mniejszą cenę pod gołym niebem. Istnieje też możliwość podpłynięcia pod sam strumień wodospadu na specjalnych łódkach. Z Ouzoud prowadzi też kilka przyjemnych, skalnych szlaków do lokalnych atrakcji. Przy kaskadach żyje kilka stad makaków berberyjskich, których turyści nauczyli już karmienia. 3. As-Sawira Nie ma chyba większych wątpliwości co do tego, że jest to najbardziej atrakcyjne miasteczko na całym marokańskim wybrzeżu. Miasto jest owinięte wałami obronnymi i fortyfikacjami. Kiedyś było ważnym portem handlu międzynarodowego. Oprócz spaceru nadbrzeżem miło będzie się także przejść medyną As-Sawiry, która została doceniona przez UNESCO. As-Sawira jest światową stolicą muzyki Gnawa. Na miejscu wybierzecie spośród mnóstwa płyt wykonawców tego gatunku. 4. Imlil Najłatwiej będzie powiedzieć, że Imlil to takie „marokańskie Zakopane”. Górskie miasteczko, z którego staruje najwięcej trekkingów. Stąd też rozpoczyna się wędrówkę szlakiem prowadzącym na najwyższy szczyt Maroka, czyli Dżabal Toubkal (4176 m Znajduje się tylko 60 km na południe od Maroko. Dojazd jednak nie jest taki prosty. Żeby dotrzeć do Imlil trzeba przejechać górską trasę pełną serpentyn. 5. Rajska Dolina Zaraz na północ od Agadiru, największego kurortu wypoczynkowego Maroka, rozciąga się miejsce zwane Rajską Doliną. Przepiękny park naturalny, w którym znajdziecie mnóstwo ciekawych szlaków wycieczkowych, wodospadów, formacji skalnych, wyjątkowej przyrody oraz sklepy i stoiska z olejkiem arganowym, którego produkuje się tutaj bardzo dużo. Do Rajskiej Doliny najlepiej wybrać się wypożyczonym samochodem. 6. Plaża Legzira Swoją popularność plaża Legzira zawdzięcza olbrzymim łukom skalnym zawieszonymi nad wybrzeżem. Niestety, od kilku lat jest ich o jeden mniej. Niespodziewanie runął jeden z największych łuków. To świetne miejsce do wypoczynku, surfowania, paraglaidingu. Trafiają się także entuzjaści wędkowania. 7. Tafrawut Bardzo ciekawe miasto położone w górach Antyatlasu. Nie ma w nim żadnych wybitnych obiektów natomiast plastyka krajobrazu tego miejsca jest niebywała. Trasa dojazdu jest niemniej ciekawa. 8. Guelmim I na koniec: jeśli ktoś życzyłby sobie poznać zupełnie nieturystyczny charakter Maroka, które jest już bądź co bądź nieco zadeptane wysyłamy jeszcze dalej na południe do miasteczka Guelmim. Po tej okolicy możecie spodziewać się obrazu zupełnie innego od tego, co zobaczycie w Fezie, Marrakeszu, czy Rabacie. . 223 166 336 577 744 640 113 728

co warto zobaczyc w marrakeszu